Wywiad z Kingą Rudaś

,,Działalność Zamoyskiej Grupy Teatralnej” – wywiad z prowadzącą Koła, reżyserką spektakli Kingą Rudaś.

Kinga Rudaś: Cześć, Gońcu!

Witamy, zacznijmy od pewnie najciekawszego tematu, czyli najnowszego spektaklu, stworzonego przez ZGT. Mogłabyś powiedzieć nam coś na jego temat? Jaki ma tytuł? Skąd się wziął?

K.R: Tytuł brzmi ,,Wzbity kurz” i jest wynikiem naszej wspólnej decyzji, a tytułów wymyślonych było sporo. Bardzo chciałam, żeby tytuł był kluczem do spektaklu, żeby przyciągał, intrygował i był jednocześnie takim logo naszej sztuki. Myślę, że ,,Wzbity kurz” dobrze oddaje esencję całego spektaklu. Oczywiście, jak już wiemy, o czym jest spektakl, to tytuł nadaje drugą warstwę znaczeniową. To jest super w tytułach.

Skąd wzięłaś inspirację na temat i też formę ,,Wzbitego kurzu”?

K.R: Latem stwierdziłam, że nasza grupa jest gotowa na stworzenie czegoś większego i zastanawiałam się, co to mogłoby być. A mając doświadczenia z różnych młodzieżowych festiwali teatralnych, zauważyłam, że powstaje dużo spektakli na tematy, które są kontrowersyjne bądź chwytliwe i dzięki temu one wygrywają, co według mnie jest strasznie niesprawiedliwe. To uderzyło nas podczas jednego z festiwali, gdzie nasz spektakl totalnie przegrał z takimi właśnie sztukami, które były bardzo kiepskiej jakości, ale traktowały o „ważnych sprawach”. Wywołało to we mnie bardzo dużą złość. Pomyślałam, że może warto w takim razie przyjrzeć się tej złości. Dlatego na początku września zaproponowałam Grupie, żeby każdy z członków napisał tekst. W dowolnej formie, o tym, co go wkurza. Po tygodniu przynieśli teksty, które czytaliśmy anonimowo, bo kazałam im się nie podpisywać. Wyszła nam z tego terapia grupowa, niezwykle wzruszająca. Kiedy zobaczyłam, jak ciekawe teksty grupa przyniosła, jak mądre i samoświadome, byłam bardzo dumna. Widziałam, że mamy naprawdę niezłą bazę do scenariusza. Tak powstał ,,Wzbity kurz” – z totalnego eksperymentu.

No właśnie, mówiłaś że grupa jest już gotowa. W czym widzisz największy progres przez te prawie 3 lata pracy?

K.R: W tym, że Grupa ze sobą absolutnie współpracuje, nie boi się siebie, nie boi się mnie, nie ma między nami dystansu. W tym, że są już pewni tego, co robią. To jest super istotne. Kiedy przychodzi się do koła teatralnego, prowadzący narzuca różne ćwiczenia, które wydają się dziwne. Jednak z czasem, jak zaczynasz odkrywać ten świat, to nabierasz dzięki nim tylu niesamowitych umiejętności, które tak ładnie w tej grupie się rozbudowały. Ten progres u nich jest olbrzymi, nie tylko, kiedy patrzysz na tych ludzi, jak stoją na scenie, ale w ogóle, jak chodzą po korytarzu i po świecie – że są inni, lepsi, piękniejsi.

Gdzie zaprezentujecie się ze spektaklem, gdzie będzie można go zobaczyć?

K.R: Spektakl można zobaczyć oczywiście podczas FAZY 13 marca, ale już chyba mogę zdradzić, że  też prawdopodobnie 19 marca podczas Dnia Patrona. Będzie również wystawiany na kilku festiwalach. Zapraszam na naszego Facebooka, Instagrama – Zamoyska Grupa Teatralna, tam są wszelkie informacje, publikowane na bieżąco.

W naszej szkole funkcjonuje również młodsza grupa teatralna, stworzona w tym roku z pierwszych klas. Jak wygląda ich praca?

K.R: Młodsza grupa jest większa i zróżnicowana wiekowo. Zaczynają tę przygodę inaczej niż starsza grupa, która została od razu wrzucona na głęboką wodę. Miała dużo trudniej, ponieważ jednocześnie pracowali nad spektaklami, jeździli na festiwale i uczestniczyli w ćwiczeniach, które ja im proponowałam. Młodsza grupa ma teraz łatwiej, ponieważ przeszła przez warsztaty teatralne i dopiero teraz zaczyna pracę nad swoim pierwszym pokazem. Szykujemy się na Dzień Patrona, aby pokazać fragment ,,Odprawy posłów greckich”.

Skąd ten wybór?

K.R: Ten pomysł jest bardzo interesujący, ponieważ ,,Odprawa” została wystawiona jako pierwszy spektakl pierwszych uczniów Zamoyskiego. My teraz też pokażemy fragment tego dzieła, tak ,,wracając do korzeni”. Zaznaczam – fragment, bo wystawienie tego dramatu w całości na scenie byłoby…dosyć trudne. Tak więc pokażemy mały fragment, mam nadzieję, że uda nam się to zrobić w interesujący sposób.

Na czym opiera się według Ciebie działalność koła teatralnego?

K.R: Dobrze, że mówisz ,,według mnie”, bo nie chcę mówić ogólnie. Wiadomo że każdy, kto prowadzi takie koło, ma swoją wizję. Ja też mam swoją, myślę, że popartą doświadczeniem i obserwacją świata, ponieważ siedzę w kole teatralnym od czasu swojego bycia w liceum. A to przecież tak niedawno (śmiech). Ja proponuję patrzeć na koło teatralne z dwóch perspektyw: z jednej iść w kulturę, w rozwój kwestii artystycznych, a z drugiej – brać z tego aspekty praktyczne, czyli uczyć się współpracy, dykcji, odwagi w mówieniu, otwartości, rozszerzania wyobraźni, bo to są rzeczy, które każdemu członkowi Zamoyskiej Grupy Teatralnej przydadzą się w przyszłości wszędzie, w każdej pracy, a także w kontaktach międzyludzkich. Nieważne, czy idziesz potem pracować na scenie, czy w korporacji. I tak bym chciała, żeby moje koło teatralne działało – żeby nie zmuszać uczniów do „aktorzenia”, robienia wielkiego repertuaru.

Wielu prowadzących koła teatralne ma wielkie ambicje i chce wystawiać, np. Shakespeare’a. Ale to zawsze wychodzi żałośnie, w jakiś sposób, śmiesznie. I jest okrutne – nawet dla profesjonalnych aktorów to trudne zadanie, a co dopiero dla uczniów liceum. Oczywiście, wiele osób wam powie, że jak grupa młodzieży wystawia Shakespeare’a, to jest takie wzruszające i piękne, i że to było takie trudne, więc trzeba docenić ich trud. Ale czy oni mają z tego jakiekolwiek korzyści, oprócz tego, że się ładnie nauczyli tekstu i go wyrecytowali? Więc, chciałabym, żeby w naszym kole były warsztaty, które rozwijają różne umiejętności, a jak już przyjdzie na to czas, to wychodzimy na scenę, pokazujemy coś, co chcemy robić, nad czym pracujemy wspólnie i co jest nam bliskie.

Co Cię najbardziej interesuje, pociąga w teatrze?

K.R: Myślę, że w teatrze jest pewien rodzaj wolności, która bardzo mi odpowiada. Na scenie można więcej zrobić, powiedzieć. Wiadomo, że są jakieś granice, co bardzo interesująco poruszał spektakl w Powszechnym ,,Klątwa”. Ta wolność jest dla mnie najbardziej kusząca.

Dlaczego postanowiłaś poprowadzić koło teatralne w Zamoyskim?

K.R: Tu was troszkę rozczaruję – po prostu dostałam taką propozycję od Szkoły. To było absolutnie zaskakujące. W tym czasie zaczynałam pracę w redakcji pewnej gazety, więc miałam mało czasu. Dodatkowo, łączyłam to też ze studiami. A tu dostałam taki telefon z propozycją. Więc powiedziałam: „oczywiście, że tak”! Miałam rzecz jasna z tyłu głowy, że będzie trochę kiepsko z czasem, ale nie żałuję tego. Nie pracuję już w tej redakcji, a tutaj jestem nadal i mam nadzieję, że jeszcze tu trochę zostanę.

Co Ci daje największą satysfakcję w tej pracy?

K.R: Całkiem niedawno jedna z uczennic musiała odejść z Koła, więc miałyśmy ze sobą rozmowę i ona powiedziała, że bardzo dziękuje za ten czas, że dużo się nauczyła i że się otworzyła, jest dzięki temu fajniejszym człowiekiem. Kiedy słyszysz takie słowa, myślisz: „łał”, chcę to robić zawsze. Koło teatralne to taka przyjemna, niesamowita terapia, która kształtuje młodych ludzi. Dzięki temu możesz się stać lepszym człowiekiem. Więc odkryłam, że to, co robię, ma sens.

Czy jesteś prywatnie zaangażowana w teatr, prowadziłaś jakąś działalność?

K.R: Jestem zaangażowana w bycie wesołą studentką,  kończę studia na Wydziale Dziennikarstwa UW, to mój ostatni rok. A parę lat temu miałam przyjemność pracować z Adamem Sajnukiem, reżyserem w Teatrze WARSsawy, tam stworzyliśmy wspólny spektakl. To było świetne doświadczenie, ale miałam też współpracę z paroma innymi grupami teatralnymi, które pokazały mi, czego tak naprawdę nie chcę robić, co mnie odrzuca i jakiego teatru robić nie mam zamiaru.

Jak byś zachęciła czytelników do przyjścia na spektakl?

K.R: Będziemy rozdawać ciasteczka i autografy! Nie no, najważniejszy powód jest taki, że gra tam 16 uczniów Zamoyskiego, waszych kolegów i koleżanek z rożnych klas. Od września do marca pracowali, często się spotykając, nad autorskim spektaklem. Włożyli w to dużo serca, mnóstwo pracy i czasu, więc warto zobaczyć, co im wyszło. Druga sprawa jest taka, o czym mówią. Wydaje mi się, że nasz spektakl jest dosyć uniwersalny. I że przede wszystkim po to się chodzi do teatru i ogląda spektakle, ponieważ chcemy słuchać historii, opowiedzianych w ciekawy sposób. A w ,,Wzbitym kurzu” mamy dużo interesujących historii, które dotyczą wszystkich nas.

To wszystko, bardzo dziękujemy za wywiad. Będziemy czekać z niecierpliwością na premierę i życzymy powodzenia w dalszych działaniach obu grup!