Obecnie jest to kurort nadmorski, którego świetność przypadła na okres XVIII wieku, kiedy to pod patronatem przyszłego króla Jerzego IV Hanowerskiego nastąpił jego rozkwit. The English Language Centre znajduje się w jednej z kamienic usytuowanych przy Palmiera Squer. 4 lipca wszystkie osoby, które przybyły tego dnia do szkoły otrzymały niezbędne informacje związane z pobytem podczas spotkania z Ali P., następnie nauczyciele zaprosili ich do swoich klas. Budynek jest rozległy i trochę przypominający labirynt, ponieważ składa się z dwóch części starej i nowej. Mnie dołączono do międzynarodowej grupy studentów z Arabii Saudyjskiej, Chile, Francji, Japonii, Turcji. Zrozumienie innych w tym międzynarodowym tyglu stanowiło na początku pobytu duże wyzwanie. Zajęcia prowadzone były przez dwóch nauczycieli zmieniających się w połowie dnia. Dbali oni o to, byśmy rozwijali swoje kompetencje językowe wprowadzając różne aktywności podczas zajęć. Mieliśmy także kilka zajęć w pracowni komputerowej i bibliotece. Szkoła dawała także możliwość wspólnego spędzania czasu po obowiązkowych zajęciach np. zwiedzanie miasta, rywalizacja sportowa: gra w siatkówkę na plaży lub piłkę nożną w parku, uczestnictwo w klubie konwersacji, wyjście do teatru czy udział w całodniowej wycieczce do Londynu. Pracownicy recepcji zawsze z uśmiechem i ogromną wyrozumiałością starali się nam pomóc: rezerwując bilety lub pokazując jak najszybciej dojechać do wskazanego przez nas miejsca, tak więc nigdy nie zostaliśmy pozostawieni sami sobie z nierozwiązanymi sprawami. Ponieważ mieszkałam w Hove, sąsiednim miasteczku, u rodziny rekomendowanej przez szkołę, codziennie mogłam poznawać hrabstwo w południowo-wschodniej Anglii nad kanałem La Manche podczas jazdy autobusem. W pierwszym tygodniu pobytu poszłam z grupą znajomych na wyścigi chartów, okazało się bowiem, że stadion usytuowany był niedaleko domu w którym mieszkałam. Odwiedziłam także: Londyn, Lewes. Nie omieszkałam przejść się nad przepięknymi klifami w drodze do Eastbourne: tam deptakiem nadmorskim doszłam do pięknego molo. Po drodze dopingowałam uczestników rozgrywającego się tam co roku triatlonu. Zauroczona klifami po raz kolejny odwiedziłam je dochodząc do nich przez Natural Park Seven Sisters. Naturalnie odwiedziłam także Brighton Marine, byłam na molo Palace Pier, a także nadmorskim deptaku. Niezwykle urokliwe są także maleńkie uliczki usytuowane w centrum starej części miasta, jednak Royal Pavilion jest perełką w mieście wyróżniającą się architekturą oraz niezwykle bogatym wystrojem wnętrz powstałym pod ogromnym wpływem chińskiej kultury. Zaprojektowany przez Johna Nasha kompleks w tak zwanym stylu wschodnim, charakteryzuje się mieszaniną architektonicznych form, wzorów i motywów kolonialnego orientu. Panoramę miasta najlepiej podziwiać w bezchmurny dzień z wysokości 162 m z wieży obserwacyjnej zbudowanej w 2016 r. Rozległy widok zapierający dech w piersiach obejmuje: miasto, zachodnie i wschodnie wybrzeże aż po klify i jeszcze dalej. (Beata Iwańska-Szurmak)